Ćwiąkalski podsumował sytuację z Kamińskim i Wąsikiem. „Duda przyznałby się do błędu”

Dodano:
Zbigniew Ćwiąkalski Źródło: PAP / Adam Warżawa
Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” ocenił sytuację związaną z Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem. Jego zdaniem prezydent Duda może znów ich ułaskawić, ale wówczas przyznałby się do popełnienia błędu.

Prawomocnie skazani Wąsik i Kamiński 21 grudnia stracili mandaty poselskie. Decyzję podpisał marszałek Sejmu Szymon Hołownia, reagując na orzeczenie Sądu Okręgowego w Warszawie ws. tzw. afery gruntowej. Posłowie PiS-u skazani zostali na dwa lata więzienia po tym, jak Sąd Najwyższy uchylił zaskarżony wyrok odnoszący się do kasacji w sprawie prawa łaski dla tych polityków i skierował ją do ponownego rozpoznania.

Ćwiąkalski: Każdy normalny obywatel poszedłby za kratki

Według Ćwiąkalskiego Kamiński i Wąsik powinni zostać potraktowani w myśl Zbigniewa Ziobry – jak każdy normalny obywatel. – Każdy normalny obywatel skazany na karę pozbawienia wolności, tzw. bezwzględnego pozbawienia wolności zostałby niezwłocznie osadzony w zakładzie karnym. To jest normalny tryb postępowania także w tym wypadku – zwracał uwagę.

– Nie mogli zostać uniewinnieni, jak byli niewinni. Prezydent stwierdził, że zastosował prawo łaski, ale nie można zastosować prawa łaski wobec osoby niewinnej. Również dobrze prezydent mógłby obiecać obywatelowi A, B, C, że nigdy nie zostanie postawiony w stan oskarżenia, albo, to już złośliwość, że ktoś mógłby udzielić rozwodu przed zawarciem związku małżeńskiego. Nie ma takiej możliwości. Nawet na stronie pana prezydenta była informacja, że ułaskawienie następuje od prawomocnego wyroku skazującego – wyjaśniał po raz kolejny tę kwestię.

Ćwiąkalski: Oni nie są więźniami politycznymi, skazano ich za przestępstwo

Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości, „powoli wracają normalne czasy i zasady” oraz praworządność, która powinna dotyczyć także członków PiS. Nie zgadzał się z prezydentem, iż posłowie ci będą rzekomo pierwszymi więźniami politycznymi. Przypominał, że ich czyn nie miał nic wspólnego z prawidłowym sprawowaniem mandatu posła.

– Oni nie idą ewentualnie odbywać kary za czyny o charakterze politycznymi, czyli demonstracje, manifestacje, przygotowywanie protestów, ale idą ewentualnie odbywać karę za przestępstwo urzędnicze. Za to, że prowokowali do popełnienia przestępstwa, za to że fałszowali lub polecali fałszować dokumenty, do czego nie mieli prawa – podkreślał.

Co zrobi prezydent? „Zapędził się w kozi róg”

Dodawał, że obecne zachowanie polityków Zjednoczonej Prawicy wskazuje na ich szok po przegranych wyborach. – Prezydent sam zapędził się w kozi róg, bo uważał, że od razu po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość po wyborach w 2015 roku, jak zastosuje konstrukcję nieznaną prawu, to nikt więcej się do tego nie przyczepi – zwrócił uwagę.

– Może ich ułaskawić, ale musiałby się przyznać do błędu. Musiałby się przyznać do tego, że to co zrobił poprzednio, nie było ułaskawieniem – podkreślał. Zbigniew Ćwiąkalski tłumaczył, że ewentualne drugie ułaskawienie nie będzie miało żadnego znaczenia dla utraty mandatu posła, ponieważ nie obejmuje przywrócenia mandatu. Wyjaśniał, że prezydencka łaska daruje karę, ale pozostawia fakt skazania. – Oni dalej będą skazanymi za przestępstwo, więc obligatoryjna jest utrata mandatu, ale nie będą odbywać kary – mówił.

Źródło: Rzeczpospolita
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...